Zakupy stacjonarne czy przez internet?

Zakupy stacjonarne czy przez internet?

Biała koszula, cienki golf, czarne buty garniturowe – to wszystko może wydawać się oczywiste i proste do kupienia. Tymczasem…

W zeszłym roku przebyłem prawdziwą 4-miesięczna odyseję chcąc kupić białą koszulę. Fakt, białych koszul jest w sklepach od groma, ale mi chodziło o koszulę garniturową o prostym kroju. Niestety, 99% oferowanych produktów to były koszule cienkie niczym bibułka, przez które nie tylko prześwitywały moje dziary, ale i nawet sutki. Pozostała część była przesadnie taliowana przez co wyglądałem niczym ludzik Michelin. Moje wymiary są w miarę standardowe: 182/112/98, kołnierzyk 41. W końcu udało się – znalazłem odpowiedni model w salonach Bytom. Kosztowała 249 złotych, ale i tak z wielką przyjemnością ją nabyłem – moja wiara w cuda nie została utracona. Podobnie było kwartał temu kiedy to bezskutecznie poszukiwałem cienkiego golfa w kolorze granatowym lub popielatym. Cienki golf- wdzianko jak najbardziej oczywiste, idealne na wiosnę. Niestety w ofercie około 40 sklepów, którymi asortymentem zwykłem się interesować nie było żadnego, tylko niedobitki z zimowych kolekcji w rozmiarach S lub XXL, najczęściej w kolorze czarnym.

Bardzo dziwi mnie taki stan rzeczy tym bardziej, że ostatnimi czasy widać wyraźny zwrot w kierunku klasycznej mody męskiej i coraz więcej mężczyzn buduję swoją szafę w oparciu o uniwersalne ubrania.

Wszystko sprowadza się do wciskania przez producentów odzieży klientom półproduktów. Tak, półproduktów, ponieważ wprowadzenie do sprzedaży koszuli garniturowej wykonanej z bawełny dwuskrętnej – tak jak w przypadku Bytomia nie jest wielką filozofią. Tak samo jak można by było wyprodukować koszulę z twillu będącego podstawowym materiałem eleganckich koszul chociażby za oceanem. Wszak wielu mężczyzn posiada tatuaże. Wielu mężczyzn ma mocniejszą budową lub jest otyłych. Innym po prostu nie podoba się nadmierne taliowanie, zbyt krótkie kołnierzyki, kontrastowe nici i temu podobne udziwnienia. Trudno mi zrozumieć brak wyobraźni osób z czołowych polskich marek odpowiadających za desing czy dobór produktów, bo chyba o celowe działanie tutaj nie chodzi.

Oczywiście, jest również Internet. W końcu w Polsce działa kilka naprawdę dużych multibrandingowych sklepów internetowych, jest allegro, ostatecznie można skorzystać z ebay’a lub zagranicznych sklepów. Tylko kupowanie przez Internet jest swego rodzaju loterią, tym bardziej, że nawet w obrębie jednej marki jest na przykład kilka standardów rozmiarówek. Sam noszę rozmiar przeważnie XL, ale w przypadku niektórych marek pasują na mnie ubrania L, nawet M, a jeszcze innych XXL. Dlatego staram się ograniczyć do minimum kupowanie ciuchów w sieci. Jeżeli już to robię to tylko w sytuacji, gdy producent podaje dokładną rozmiarówkę.

Obecnie przymierzam się do kupna czarnych skórzanych wiedenek i już wiem, że będę skazany za zakupy w sieci. Uwierzcie mi, ale wyhaczenie prostych czarnych butów na skórzanej, szytej podeszwie zamiast klejonej jest prawie niemożliwe. Niewielkie ilości pojawiające się w sklepowych kolekcjach zostają wyprzedawane na pniu, a ja sam nie jestem typem człowieka, który ma czas by co drugi dzień „patrolować” sklepy w poszukiwaniu towaru. Wiedenki będę musiał kupić przez Internet u zagranicznego producenta. Oczywiście wolałbym je przymierzyć, sprawdzić wysokość podbicia, materiał. Tak będę musiał wydać 120-150 euro częściowo „na ślepo”.

Do mojej „wishlisty” oczywistych elementów garderoby, które trudno znaleźć w sklepach można śmiało doliczyć cienką koszulę dżinsową z krótkim rękawem, lniane spodnie o wąskiej nogawce, kurtkę „bosmankę” o prostym kroju bez udziwnień czy trzewiki do garnituru na chłodne dni.

Świadomość konsumencka w Polsce ciągle wzrasta, ale wciąż jest niższa niż na Zachodzie. Nie czarujmy się też w kwestii ekonomicznej – Polacy wydają na ubrania przynajmniej 5 razy mniej niż Niemcy, Brytyjczycy, Szwedzi czy Włosi z oczywistych różnic w zarobkach. Ale nie zwalnia to szczególnie rodzimych producentów od dbania o absolutne podstawy. Nie zwalnia to polskich przedstawicieli zagranicznych marek od dbania o klientów ceniących sobie proste, ponadczasowe rozwiązania.

Przesadzam? Nie bardzo. Z pewnością każdy z Was był w podobnej sytuacji gdy niczym Świętego Graala poszukiwał prostego ciucha. Btw. Podobno panie mają jeszcze większe problemy z kupnem zwykłej „małej czarnej” z naturalnych materiałów czy wygodnych szpilek.

Dodaj komentarz