Przeglądając fora internetowe o tematyce fotograficznej często można trafić na zwolenników surowych zdjęć prosto z aparatu, nie uznających żadnej obróbki. Czy takie zdjęcia można uznać za lepsze, bardziej szlachetne od obrabianych? Zacznijmy od odpowiedzi na podstawowe pytanie: czym jest “surowe zdjęcie prosto z aparatu”?
Na początku jest światło, które przez obiektyw pada na matrycę, pod jego wpływem poszczególne komórki matrycy generują sygnał elektryczny trafiający do przetwornika analogowo-cyfrowego i… na tym kończy się “surowość danych”. Sygnał cyfrowy jest zapisywany w postaci plików RAW. Aby powstał obraz konieczna jest obróbka danych,przetworzenie ich i zapisanie w pliku graficznym JPG. Dlatego zdjęć prosto z aparatu nie można nazwać “surowymi”, naturalnymi, czy bardziej szlachetnymi. One też są obrabiane, tylko obróbka odbywa się automatycznie, bez udziału fotografa, według algorytmu ustalonego przez producenta. Jest to po prostu obróbka w trybie auto i jak to bywa z trybami auto, czasem efekty nieco odbiegają od oczekiwań.
Pora nieco zmienić tytułowe pytanie i nie pytać “czy?”, tylko jak obrabiać, żeby zdjęcie wyglądało dobrze?
Podstawową obróbkę można przeprowadzić niemal w każdym programie umożliwiającym edycję zdjęć.
Zaczynamy od prostowania. Najlepszą wskazówką jest linia horyzontu, a jeśli jej nie widać, to patrzymy na drzewa, słupy, budynki, czy nie przechylają się wszystkie w jedną stronę. Przy prostowaniu tracimy fragment zdjęcia, dlatego jeśli masz tendencję do krzywego trzymania aparatu, staraj się kadrować z niewielkim zapasem.
Kolejny etap, to ewentualna korekta kolorystyki. Czasem widzimy, że zdjęcie jest zbyt niebieskie lub nienaturalnie żółte. Odpowiada za to temperatura barwowa światła. Z tzw. białym światłem mamy do czynienia w południe, w słoneczny dzień, temperatura barwowa takiego światła, to ok 5500K. W pochmurne dni lub w cieniu światło jest niebieskie (ok. 7000-8000K), a o wschodzie i zachodzie słońca temperatura barwowa spada do ok 3000K i światło jest wyraźnie pomarańczowe. Podobne światło dają klasyczne żarówki. Zwykle nie zdajemy sobie sprawy jak duże są to różnice ponieważ nasz mózg na bieżąco dostosowuje się do zmian oświetlenia. W aparacie fotograficznym za to dostosowanie odpowiedzialny jest balans bieli. Najczęściej korzystamy z trybu automatycznego (AWB) i jak każda automatyka, ta też może się czasem pomylić. Wygodnym narzędziem do korekty kolorystyki jest pipeta którą klikamy na neutralnie szary fragment zdjęcia, np. na kamień lub fragment muru. Jeśli takiego fragmentu nie znajdziemy (lub nasz program nie ma pipety), to pozostają nam suwaki.
Dalsze elementy, które możemy poprawić, to jasność, kontrast i nasycenie kolorów. Tu sprawa jest prosta, w każdym programie znajdziemy odpowiednie narzędzia. Możliwość ustawienia kontrastu i nasycenia mamy też zwykle w menu aparatu i jeśli np. lubisz żywe, nasycone barwy, to wygodniej jest podbić nasycenie w aparacie niż korygować później zdjęcia w komputerze.
Na koniec zostawiamy sobie wyostrzanie. Warto zapamiętać: zdjęcia wyostrzamy zawsze na samym końcu, jeśli zmniejszamy obraz np. do internetu, to zawsze wyostrzamy po zmniejszeniu.