Dlaczego wejście na ten pas pustyni Nevada może kosztować życie ? Czy rząd amerykański ukrywa w tych górach UFO ?
Mapa pustyni Nevada ma dwie wersje. Jedną dla opinii publicznej, a drugą- prawdziwą. Standardowa mapa swój zasięg kończy ok. 190 km od Las Vegas w kierunku północno-zachodnim. Na mapie, którą otworzysz, z pewnością nie znajdziesz ani setek kilometrów dróg, ani nawet olbrzymiego pasa startowego. Na obszar, który tak skrzętnie ukrywa amerykański rząd, wstęp jest surowo wzbroniony. Jakiekolwiek zbliżenie się do tej strefy powietrznej z kolei może zakończyć się zestrzeleniem. Co to za miejsce?! Mowa o terenie Sił Powietrznych Nellis i bazie Prób Jądrowych, częściej znanym jako „Strefa 51″ – Area 51
Kosmiczna technika na Ziemi ?
Najbardziej tajemniczy teren na Ziemi został założony w roku 1957. Oficjalnie jest to miejsce, w którym wybudowano bazę odpowiedzialną za modernizację sprzętu szpiegowskiego, produkowanego z myślą o CIA. Nawet współcześnie, Strefa 51 jest terenem, na którym testuje się przeróżną broń, od samolotów szpiegowskich dalekiego zasięgu po próby jądrowe. Pomimo tego, że większość ludzi już od wczesnych lat ’60 wiedziała, że na pustyni Nevada dzieje się coś niezwykłego, to siły amerykańskie potwierdziły istnienie tajnej bazy dopiero w 1994 roku. Rząd amerykański stara się na wszystkie sposoby wyjaśnić dziwne niezidentyfikowane obiekty latające, które często się tam pojawiają. Do czasu, kiedy jeden z byłych pracowników tajnej bazy w Strefie 51 potwierdził przypuszczenia fanów zjawisk paranormalnych, zgodnie z jego doniesieniami, na terenie bazy w Nevadzie pojawia się UFO, a technologia wykorzystywana w Strefie 51 pochodzi właśnie z kosmosu.
Były pracownik tajnej bazy, Robert Bob Lazar zdradził niektóre sekrety z okresu swojej pracy w 1988 roku. Ujawnił między innymi, że Rząd USA jest w posiadaniu aż dziewięciu (!) pojazdów pozaziemskich, które nieustannie testuje właśnie w Strefie 51. bardzo skrzętnie starano się ukryć tożsamość swojego informatora, zmieniono jego dane, zniekształcono głos, nie pokazano twarzy- wszystko na nic. Cała jego rodzina zaczęła otrzymywać pogróżki, a nawet ostrzelano ich samochód. Po tym incydencie nie dość, że ujawnił się opinii publicznej, to jeszcze dostarczył nowych rewelacji. Wskazał miejsce składowania statków pozaziemskich (ustalił, że jest to ośrodek o numerze S4). Opowiedział także o szczegółach swojego zatrudnienia i pracy.
Co kryje kompleks S4 ?
Zgodnie z doniesieniami, jakie upublicznił Lazar, S4 to nic innego jak kolejny budynek z tajnej bazy. Jako podziemny kompleks nie został do tej pory odnaleziony przez satelity okrążające Ziemię. Baza podobno zajmowała całe wnętrze łańcucha górskiego. Zaraz po uzyskaniu etatu wydawało mu się, że uczestniczył w jakimś bardzo ważnym wydarzeniu naukowym, a sam został zatrudniony do dalszego udoskonalania i tak zadziwiającej technologii ludzkiej. Jednakże prawda szybko zweryfikowała jego dotychczasowe poglądy. To nie mogły być pojazdy wykonane przez ludzi- na pewno nie w tym dziesięcioleciu! „Nie było śladu jakichkolwiek złączeń czy spawów, nie było widać żadnych śrub ani nitów”. Doniesienie Lazara wskazywało na to, że spotkał się z dotychczas niezweryfikowaną przez naukę technologią, która znacznie wykraczała poza ludzkie zdolności. Co go najbardziej zastanawiało? Kształt pojazdów- „wszystko miało miękki i okrągły brzeg, jakby było zrobione z wosku- chwilowo podgrzane i szybko ostudzone”.
Wszystkie parametry na pierwszy rzut oka się zgadzały- odpowiedni ciężar i nośność, ale wiele szczegółów nie dawało mu spokoju. Po co krzesełka na wysokości zaledwie 30 cm nad podłogą? Nie za nisko? Wszystkie jego przypuszczenia potwierdziły się, gdy tylko otrzymał niezbędną dokumentację dotyczącą projektu. UFO, UFO, UFO- na każdej stronie informacje wyłącznie o istotach pozaziemskich. Najbardziej zaciekawił go dokument zawierający zapis sekcji zwłok istoty pozaziemskiej (!) Były to szare istoty, rozmiarów 10-letniego dziecka, z nieproporcjonalnie dużą głową. Oznaczono nawet galaktykę ich pochodzenia na Zeta Rectuli! Doczytał, że pierwszy pozaziemski atak na bazę miał miejsce w 1979 roku, kiedy to zginęło kilku funkcjonariuszy i naukowców pracujących na terenie Strefy 51. Lazar podsumował raport informacją, że rzeczywiście pracuje nad „pozaziemskimi statkami, wytworzonymi przez pozaziemską inteligencję z pozaziemskich materiałów.” Nie potwierdza, że sam widział Obcych.
Poza wzmiankami w raporcie tylko raz wydawało mu się, że miał niejako bezpośredni kontakt z osobnikami z innej galaktyki. Zgodnie z jego doniesieniami, przechodząc przez korytarz natknął się na otwarte drzwi, za którymi stali laboranci. Na stole leżało coś, czego Lazar nie był w stanie zidentyfikować. Miało jednak kilka cech, które zapamiętał, było małe, szare i miało długie ręce.
Znaczenie jakości dowodów.
To, co przed chwilą przeczytaliście wydaje się nieprawdopodobne, zgadza się. Jednakże, czy dowody i opowieści, jakie przedstawia są warte poświęcenia uwagi? Czy możliwe jest, że Lazar jest po prostu kolejnym naukowcem szukającym rozgłosu? Przecież każdego stać na wymyślenie bajeczki w taki sposób, aby uwierzyły w nią miliony? Mało kto nie słyszał mrożących krew w żyłach opowieści o szarych ludzikach z innej planety, którzy przylecieli na Ziemię w swoich latających talerzach? Redaktor, który przeprowadził wywiad z naukowcem powiedział jedynie, że ponad dziesięć osób już zdołało potwierdzić wersję Lazara. Nie on przecież był pierwszym, który potwierdził posiadanie przez Stany Zjednoczone kosmicznej technologii. Problem polegał wyłącznie na tym, że nikt poza Lazarem nie odważył się ujawnić swoich danych. Obawiali się o swoje zdrowie, a nawet i życie.
W ciągłym strachu o zdrowie i życie.
Strefa 51 niosła z sobą zawsze wiele kontrowersji. Wszyscy, którzy próbowali w jakikolwiek sposób rozgryźć ten temat napotykali na ogromne przeciwności i problemy. Przede wszystkim chodziło o to, że nawet, jeżeli dziennikarz dotarł do informatora, ten dość często obawiał się o swoje życie. Czuli się obserwowani, zastraszani nawet w bardzo bezpośredni sposób. Autentyczność opowieści Lazara możemy jedynie weryfikować w oparciu o jego status jako naocznego świadka. Sam naukowiec wydaje się być postacią autentyczną, która w dodatku nie kłamie. Jedyne, co zastanawia, to jego rzeczywiste wykształcenie i kryminalna przeszłość.
To jednak stanowi w tym przypadku sprawę drugorzędną. Naukowiec nieźle dorobił się na swojej historii, sprzedał szkice pojazdów oraz wszystkie swoje opowieści po to, aby na ich podstawie stworzyć scenariusz filmu. Jednak czy to wszystko prawda, czy tylko dobrze wymyślone kłamstwo? Na razie kłamstwo udowodniono wyłącznie Rządowi USA. Naukowiec twierdzi, że projekt, do którego został zatrudniony nosił nazwę „Star Wars”- Gwiezdne Wojny. Podał dokładny termin istnienia projektu, ale władze amerykańskie stanowczo zaprzeczają jego zatrudnieniu w Los Alamos. Udało się jednak dotrzeć do listy numerów wewnętrznych z tej bazy. I bez żadnych wątpliwości na tej liście WIDNIEJE nazwisko Lazara. Spróbowano dalej zaprzeczono jego zatrudnieniu w Strefie 51, ale to z kolei potwierdził Urząd Skarbowy.
Video-dowód- niepodważalny ?
Jeden z dziennikarzy TV Nippon, niejaki Norio Hayakawa postanowił zdobyć niepodważalny dowód na to, że rzeczywiście w Stefie 51 znajduje się poligon doświadczalny dla pozaziemskiej technologii. Czekał z nastawionym sprzętem całą noc. Nagrał promieniujące światło, które rozciągało się ponad pasmem górskim na pustyni Nevada. Film poddano specjalistycznemu badaniu, które potwierdziło jego autentyczność. Dodatkowo potwierdzono, że to, co na nim został sfilmowane nie należy do ziemskich technologii. Nie była to też pierwsza taśma, która zarejestrowała dziwne światła nad pustynią. Jeden z takich właśnie niezidentyfikowanych obiektów zbliżył się na tyle do jednej z ekip telewizyjnych, że ta doznała poparzeń, które powstają w wyniku silnego promieniowania. Dziwne? Inni anonimowi informatorzy twierdzili, że znaleźli się na terenie Strefy 51. Widzieli tam pojemniki, w których rzekomo przechowywano zwłoki kosmitów.
Film Norio Hayakawy
Jim Goodall jest pisarzem, który specjalizuje się w tematyce lotnictwa. Stwierdził, że na terenie pustyni Nevada powstało minimum osiem Czarnych Programów, czyli ściśle tajnych misji rządowych. Zgodnie z jego wiedzą, programy te dotyczyły zarówno sond badawczych o niezwykłych, wręcz nieosiągalnych do tej pory wynikach zarówno w prędkości, jak i zwrotności. Sondy te, jeżeli wierzyć Goodallowi- były na tyle nowoczesne, ciche i zwinne, że zwykły człowiek bez trudu mógłby uznać je za statki pozaziemskie. Raz nawet zdarzył się, że superszybki statek wyleciał ze strefy powietrznej rozciągającej się ponad Strefą 51. Został namierzony przez radary w momencie, w którym rozwinął prędkość ponad 13-krotnie przekraczającą prędkość dźwięku (ponad 16000 km/h). Zgodnie z jego wiedzą, takie osiągi nie są możliwe do zrealizowania z ziemską technologią nawet, jeżeli wszystkie mocarstwa zabrałyby się wespół za ten projekt.
Sterefa 51 a powiązania z Majestic 12
Wielu ekspertów z dziedziny lotnictwa oraz komentatorzy posunięć Rządu USA twierdzą, że cała otoczka, jaka snuje się nad Strefą 51 jest idealnie uknutą mistyfikacją. W rzeczywistości są to celowe działania Rządu Stanów Zjednoczonych. Mieliby oni na celu wprowadzenie w błąd opinii publicznej oraz skierowanie jej toku myślenia na zupełnie inne tory. Celem takiego zbiegu miałoby być zamaskowanie rzeczywistej przyczyny utajnienia wszystkiego, co ma jakikolwiek związek ze Strefą 51 i pustynią w Nevadzie. Jak donosi jedyny ujawniony informator, Robert Lazar, wszyscy pracownicy zatrudnieni w Strefie 51, a ściślej w hangarze S4, nosili specjalne naszywki z kodem MAJ. Zastanawiające jest to, że kod zadziwiająco przypomina skrót od nazwy Majestic 12. Zgodnie z doniesieniami jest to Projekt Majestic 12, który powołany został jeszcze przez Prezydenta Trumana jako specjalistyczna kadra naukowców badających sprawy związane z UFO. Czy kiedykolwiek dowiemy się prawdy? Czy opinia publiczna kiedykolwiek będzie w stanie wejść na teren tej najściślej chronionej tajnej bazy Stanów Zjednoczonych? Może nasze dzieci tego dożyją.